Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/92

Ta strona została uwierzytelniona.

Następnego dnia przypadał jour fixe u księżny. Innych lat o tej porze była już na Rivierze, dziś jednak spieszyła olśnić cudem, dokonanym przez Bohusza, najpierw swoich, zanim ukaże się pod nową postacią nad błękitnemi falami morza Śródziemnego. Jak chodziło o to księżnie, tego dowodziła inspirowana widocznie notatka, podana na łamach „Wiadomości“ i innych pism miejscowych.
„Księżna Adamowa z Basztańskich Basztańska powróciła na parę tygodni do naszego miasta i zamierza przyjmować w dni zwykłe“.
O zmroku przed pałacem Basztańskich zaroiło się od samochodów, karet, a nawet zwyczajnych dorożek. Kto tylko kiedykolwiek uzyskał prawo wstępu na salony książęce, spieszył tam dziś, aby przekonać się naocznie, ile prawdy jest w tem, czem korespondent specjalny „Wiadomości“ naszpikował łamy swego dziennika i co głosiła już stugębna fama po mieście.
W jasno oświetlonych, przepysznych salonach pałacu snuły się już rzesze, a księżny, wbrew zwyczajowi tych jour fixów, podczas których wykrygowana, pretensjonalna i udająca ruchliwość młodzieńczą, przyjmowała wszystkich niemal u drzwi salonu, jeszcze widać nie było, co wprost zakrawało na niegrzeczność z jej strony. Uwagę natomiast wszystkich przykuwał zawieszony w sali, t. zw. Białej, wielki, wspaniały portret, nigdy tu przedtem nie widziany, znali go bowiem tylko najbliżsi pani domu, odwiedzający ją na zamku leśnickim. Był to ten sam jej portret, na którego widok wyrwał się przed kilku tygodniami z ust Bohusza okrzyk: