Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/98

Ta strona została uwierzytelniona.

zwyciężył: księżna, prof. Bohusz, czy też reporter „Wiadomości“? — nie mniej jednak z ogromnem zajęciem czytano długą listę osób tam obecnych, opis śmiałego pomysłu pani domu ukazania się w stroju z przed pół wieku w zestawieniu z portretem słynnego artysty, wreszcie wiadomość o sprzedaży wynalazku prof. Bohusza.
Końcowy tylko ustęp artykułu wywołał pewne niesnaski, reporter bowiem, wpadłszy w ton mentorski, zwrócił się z gorzkiemi wymówkami do kapitalistów miejscowych, że znów, grzęznąc w kwietyzmie, zaniedbali przysłużyć się krajowi, że przez niedołęstwo pozbawili stolicę kraju olbrzymich dochodów, które niewątpliwie byłyby jej udziałem, gdyby założono w niej zakład leczenia starości sposobem prof. Bohusza. „Ale — kończył oburzony autor — widać to już nasza chroniczna choroba, że pozwalamy zawsze wyprzedzać się obcym“.
Ustęp ten uznało za zbyt ostry, a nawet niesłuszny, wielu poważnych ludzi, dbających o spokój i moralność miasta, zdaniem ich bowiem odkrycie prof. Bohusza było wogóle niemoralne, a jeden z dzienników prowincjonalnych, mający ansę do „Wiadomości“, wystąpił nawet z repliką, w której była mowa o ptaku, kalającym własne gniazdo, skąd wywiązała się, oczywiście, dość ostra polemika.
Tymczasem zaś, na trzeci dzień po pamiętnem przyjęciu u księżny, Bohusz podążył kurjerem nocnym do Paryża.