Ta strona została uwierzytelniona.
— Wyszła dziewczyna, wyszła jedyna,
Jak różowy kwiat.
Oczy zapłakała, ręce załamała:
Zmienił się jej świat.
Czego ty płaczesz, czego narzekasz,
Dziewczyno moja?...
Głos śpiewającego oddalał się, oddalał się w głębokości boru i przycichał, natomiast z boru ozwały się powitalne czy wzywające wołania:
— Hu! ho! hej! hop! hop!
Ktoś basowym głosem przeciągle wołał:
— Jan-ku! Jan-ku! bywaj! a by-waj!
Jakaś kobieta cienkim i ostrym głosem u samego brzegu lasu na skoczną nutę zaśpiewała:
— Kiedy cię śpiewam, luby walczyku,
Myślę o moim miłym chłopczyku...
I urwała, a cisza wraz ze światłością słoneczną stanęły znowu, nie zmącone, od samego nieba do ziemi.