Strona:Eliza Orzeszkowa - Czarownica.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

wydobył z kieszeni kapoty hubkę i w milczeniu ogień krzesać zaczął. Zbili się wszyscy w ściśniętą gromadkę i wzrok w jego ręce wlepili. Wnet suche drewienka buchnęły ogniem. Cztery kobiety na całe gardło krzyknęły: „O Jezu!“ — jakby nigdy w życiu ognia nie widziały. Czekali wszyscy zapatrzeni w ogień, którego płomieniste języki strzelać zaczęły coraz wyżej.
Na polach pusto było i cicho, tylko w końcu jednej z dróg kilka uderzeń młota ozwało się w kuźni.
— Albo to prawda, że czarownica na ogień przyjdzie? — z nogi na nogę przestępując, nieśmiało zauważył Klemens, — może jej całkiem na świecie niema?
— Czarownicy niema! — krzyknęła Stefanowa, — a dlaczego mleko u krów przepadło? Mleka u krów ani kropeleczki — a on mówi, że czarownicy niema!
— Nie dziwo! susza taka, że niech Pan Bóg broni; pasza kiepska, to i mleko przepadło, — dowodził Klemens.
Ale tym razem Piotr zwrócił się ku synowi i z wielką powagą mówić zaczął: — Kiedy nasze dziady i pradziady w to wierzyli, to musi to być prawda. Może cud Boski okaże się nad nami niegodnymi, i ta, co taką krzywdę nam zrobiła, przyjdzie na ogień, z tego osinowego drzewa zapalony, na którem powiesił się Judasz psia wiara, co w żydowskie ręce wydał Pana naszego Jezusa Chrystusa, Amen.
Ogień palił się zwolna, lecz coraz wyżej. Piotr rzucił weń jeszcze sporą wiązkę drzewa, płomień buchnął wysoko, aż ku ramionom krzyża. Ujrzawszy krzyż nagle w złocie stojący, wszyscy obecni pochylili głowy i przeżegnali się nabożnie.
W tej chwili na drodze dało się słyszeć dalekie jeszcze, ale rozgłośne śpiewanie na nutę łagodną i tęskną... Śpiewający głos kobiecym był. Na twarzach gromadki, stoją-