On! przez niego to, przez niego właściwie zginęła cała prawie rota wojska, zabity został młody i zdolny oficer kozacki, spadł na wojsko taki wstyd.
— Zrozumiej że ty, Apolinar, że to wina ogromna, a twój krewny powiększa ją jeszcze postawą, jaką wobec komisji zachowuje. Wyznaje wprawdzie swoje przestępstwo, lecz, że popełnił je, nie okazuje ani cienia żalu. I nic więcej, oprócz tego, że je popełnił, wyjawiać nie chce. Skryty jest, hardy, popędliwy. Wymykają się mu czasem wobec sędziów słowa nieoględne, które wprawdzie powstrzymuje prędko, ale które gdy raz padną, już ich w pamięci nie zatrzeć. Sędziowie go nie lubią i uważają za jednego z najniebezpieczniejszych, najszkodliwszych. Są przy tem obarczające go zeznania ludzi postronnych. Szerzył bunt, namawiał do niego innych, zgromadzał broń, służba jego dowoziła do obozu miatieżników żywność... Bardzo, bardzo jest prawdopodobnem, że wybór sędziów, pomiędzy innymi i na niego także padnie. Zrozumiej-że, Apolinar, że ja nie jestem członkiem komisji, że to do mnie nie należy i że powtarzam tylko, com słyszał od innych, a powtarzam dla tego, że ciebie, jak swoją duszę, lubię i chcę, abyś o tem co mocno zaboli, dowiedział się z ust życzliwych. Otóż to bieda mieć krewnych pomiędzy takimi... i jeszcze ich lubić! Ja ciebie żałuję, gałubczyk, i wszystko, co w mocy mojej czynić będę, aby się to odmieniło, aby to nie nastąpiło. Ale wszechmogącym przecież nie jestem i jeżeli nawet od szubienicy go wykręcę, to już od katorgi za nic... Jeżeli
Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/153
Ta strona została skorygowana.
— 143 —