wiającym ułatwień najwięcej, niebezpieczeństw najmniej.
Romuald Traugutt podniósł z nad mapy twarz i wymówił:
— Dwór Dziatkowicki.
A po krótkiej chwili, spojrzeniem po zebranych wiodąc, zapytał.
— Czy właściciel Dziatkowicz jest tutaj obecny?
— Tak; ja jestem właścicielem Dziatkowicz.
Traugutt mówić zaczął:
— Władzy dyktatorskiej nie posiadam. Mienia i wolności ludzi na niebezpieczeństwo wystawiać bez dobrowolnego zgodzenia się ich na to, nie mam prawa. Miejscu, które będzie punktem zbornym partji i właścicielowi jego zagrożą niebezpieczeństwa poważne. Dwór spalonym, majątek zabranym, właściciel jego uwięzionym i surowo karanym może zostać. Zgromadzenie się partji w Dziatkowiczach przedstawia dla niej korzyści znaczne, lecz które wówczas tylko osiągnięte będą, jeżeli właściciel miejsca tego, z pełną wiedzą o możliwych następstwach swego czynu, zgodzi się go dokonać!
Już w połowie przemówienia tego, podniósł się z krzesła ów wysmukły, zaledwie dojrzały blondyn z białą twarzą, wesołemi oczyma i drobnym wąsem złotym nad ustami, które dotąd zdawały się znać tylko śmiech, pieśń i pocałunki; ów myśliwiec namiętny, na szeroką okolicę ze znakomitej jazdy konnej i strzałów celnych słynny — ów z przeszłością bardzo jeszcze krótką, lecz w której
Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/30
Ta strona została skorygowana.
— 20 —