Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/306

Ta strona została skorygowana.
—   296   —

przepraszam... narzeczonego jeszcze nie mieli? Was już od matki porwać byli powinni... Wy już powinni być niewiestą (narzeczoną) albo i żoną jakiego polskiego pana, wielkiego pana... bo wam trzeba w złocie chodzić, karetami jeździć, na wielkim świecie błyszczeć... Jakim sposobem stało się, że tak nie jest jeszcze? Powiedźcie?
Inka zcicha i z wdziękiem wielkim historię okolicy swej w latach ostatnich opowiadać zaczęła. Żałoba narodowa od lat dwóch... tańców ani innych wesołych zebrań żadnych nie bywało. A potem wszyscy coraz więcej zajętymi być poczęli rzeczami poważnemi, publicznemi i nikt o zabawach, ani różnych... takich rzeczach, wcale nie myślał...
Helena Iwanówna z politowaniem żałosnem i razem wzgardliwem, głową wstrząsać zaczęła.
O miatieżu (o buncie) myśleli... Do miatieża przygotowywali się... do nieszczęścia swego... do zguby swojej...
I zaczęła ubolewać nad nierozwagą, nad szaleństwem tych, którzy głowami swemi mur przebić próbowali, którzy z motyką na wojnę przeciwko słońcu wybrali się, którzy zdrowe szyje dobrowolnie pod ostry miecz wyciągali, bo Rosja to mur, to słońce, to miecz... a oni co? warjacja jakaś chyba do nich przystąpiła! I po co? o co? za co?
Ina nieśmiało szepnęła!
— Za ojczyznę!
Zostawcie! (dajcie pokój). Ino Juljanówno! zaśmiała się Helena Iwanówna; wy taka młodziutka, powtarzacie coście słyszeli... wierzycie