w wielkiem, pełnem, złotem świetle słońca wyraźne, wypukłe, wyodrębnione, jasne, pozłocone.
Od doznanych wzruszeń drżące i wzajem wspierające się o siebie, my dwie kobiety, prawie dzieci, szeroko otwartemi oczyma patrzyłyśmy to na ów rajski obraz za oknem, to na salę, napełnioną światłem żółtem, sproszkowanem, migocącem, dymnem, i twarzami ludzkiemi o czołach zbrużdżonych i zmęczonych oczach...
Poemat i dramat.
Raj i czyściec.
Pogoda i burza.
Kto wiosny owej przesypiał całe noce? Kto znał wczesne i spokojne sny?
O późnej, nocnej godzinie, po grobli, która wśród dwu rzędów wierzb wznosiła się nad dwoma rozłogami łąk, pędził na koniu człowiek, szarą burką owinięty. Całą szybkością bystrego konia pędził, u końca grobli obszerny dwór okrążył, na dziedziniec jego jak wicher wpadł i konia przed gankiem domu osadził.
Na ganku szarzało w zmroku kilka postaci męskich i bielało kilka sukien kobiecych. Głos jakiś zapytał:
— Kto?
Jeździec, z konia zeskakując, odpowiedział:
— Posłaniec.
Wszedł na ganek i cicho mówić zaczął.
Partja z Dziatkowicz ku lasom Horeckim idzie