Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/53

Ta strona została skorygowana.
—   43   —

opaska kupidynowa z oczu mu się zsunęła i że nas ujrzał, a ujrzawszy poznał.
— Cóż z tego wyniknąć może?
— A no, to tylko, że w razie... okoliczności nieprzyjaznych, my, na jego miejscu, jak leśnik Grzegorz się wyraża, zadyndamy!
Poszli naczelnikowi oznajmić, że rozkaz jego spełniono.
Latarnie na dziedzińcu i gwiazdy na niebie przygasły, wczesny świt wiosenny rozbłękitniać zaczynał powietrze, gdy Traugutt w otoczeniu cywilnych towarzyszów swych, na ganek domu wyszedł. Zaraz też po dziedzińcu rozległ się donośny, metaliczny głos jego:
— W szeregi formuj się! Jazda na koń!
Śpiesznie Radowicki do wodza się zbliżył i z uszanowaniem mówił:
— Żołnierze zapytują, czy wolno im dzień i pochód rozpocząć odśpiewaniem hymnu?
Wódz głową znak potwierdzający uczynił, adjutant zaś z brzegu ganku na cały dziedziniec krzyknął:
— Śpiewanie pozwolone!
Na dziedzińcu odbywały się szybkie, milczące ruchy. Dziesiętnicy i setnicy piechotę w szeregi ustawiali, jazda wsiadła na przyprowadzone od stajen konie.
Traugutt zawołał:
— Jagmin z połową jazdy naprzód!
Przebiegła przed gankiem garść jeźdźców na pięknych koniach, z szablami u boków, konfederat-