Otworzy się kiedyś mogiła, i wyjdzie z niej zwycięska prawda snów wielkich...
Gromadziły się naprzeciw załodze twierdzy horeckiej wojska liczne. Dlaczego aż tak liczne, przyczyn było wiele. Wytrzymałość jej i trwałość zadziwiały, budząc błędne przypuszczenia o jej liczbie i zasobach; zwycięstwa przez nią odnoszone upokarzały, gniewały, jątrzyły. Trzeba raz z tem skończyć. Pochód Leliwy przez lasy i moczary, powolny i skryty, zupełnie tajemnym jednak, ani cel jego nieznanym zostać nie mógł. Niedobrze w zamian znana, cieniami lasów, pustkowiem moczarów okryta była oddziału tego siła. Głębokie lasy, bezludne pustkowia, drogi tylko przez klucze wędrownych ptaków wykreślane, tajemnic dobrze strzegą, a w każdej tajemnicy tkwi ziarnko grozy, i narzędziem optycznem, najwięcej powiększającem przedmioty, jest ich tajemniczość. Trzeba tedy przeszkodzić zlaniu się dwóch oddziałów, które gdy się dokona, przedstawi niewiadomą siły i celów najbliższych. Nakoniec, nie było takiego Argusowego oka, któreby w każdem dniu i o każdej godzinie wiedzieć mogło, czy już nie dokonało się, wczoraj może, ubiegłej nocy może, przed godziną może... A jeżeli się to już stało? przeciw cyfrze niewiadomej występować musiała cyfra wielka... Takie były przyczyny, dla których przeciw załodze twierdzy horeckiej wyprawić musiano ilość wojska, w stosunku do jej ilości wielką.
O tem, że tak być miało, wiedzieliśmy i wiedział obóz. Niedarmo Orszak i pomocnicy jego
Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/63
Ta strona została skorygowana.
— 53 —