Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/90

Ta strona została skorygowana.
—   80   —

dwóch oficerów posłuszni, z coraz głośniejszemi wybuchami głosów rozjątrzonych, albo drwiących, z coraz zamaszystemi rozmachami ramion, ubranych w grube i grubemi błyskotkami połyskujące rękawy mundurów. Oprócz tych, którzy za przywódcami swemi tu weszli, wsuwać się zaczęli inni, zrazu wahający się i cisi, potem coraz głośniejsi i śmielsi. Tu i owdzie, w pewnem oddaleniu od oficerów, wybuchać poczęły grube śmiechy; te i owe usta przeżuwały przysmaki we wnętrzach sprzętów znajdowane, gdy głodne oczy z połyskami chciwości biegały po kątach i sprzętach pokojów upatrując pożądanych łupów. W powietrzu czuć było rozpoczynającą się swawolę żołdactwa. Nie poskramiali jej, nie zdawali się jej spostrzegać dwaj oficerowie.
Byli to ludzie zupełnie do siebie niepodobni. Setnik kozacki, z wysmukłą postacią urodziwego młodzieńca, ze smagłą cerą i kruczemi włosami południowca, ruchy miał spokojne i usta najczęściej milczące, niekiedy tylko pod czarnym wąsem uśmiechnięte ironicznie, lub od znudzenia skrzywione. Ogniste oko jego odrywało się często od rozglądanych miejsc i przedmiotów, a biegło tam, kędy przesunęła się suknia kobieca, szczególniej tam, gdzie u boku siwej kobiety w czarnej sukni, ukazywała się piękna, biała dziewczyna, ze łzami nieruchomo stojącemi w błękitnych oczach.
Starszy rangą i wiekiem dowódzca roty pieszej, już może czterdziestoletni, dość wysoki, ale pleczysty i ciężki, o grubych członkach ciała i gru-