Strona:Eliza Orzeszkowa - Iskry T.1.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.

dawali! Złote miała serce i bardzo nas kochała ta prosta chłopka. Wypiastowała też potem Stasia i Julcię i do końca życia przebyła u nas, w tym pokoiku, w którym-to, pamiętasz, dawniej jabłka na zimę chowano, i którego okno na gaik brzozowy wychodzi. Ale ty, naturalnie, nie wiesz o tem, że Hołubowa już nie żyje. Przed rokiem zmarła, a w chorobie ciągle ciebie wspominała. Na kilka minut przed śmiercią mówiła jeszcze: „Czy Władyś nie pisał? pojechał on od nas. Niech nim Najświętsza Panna opiekuje się i niech jego Pan Bóg błogosławi.“ Wiem, mój Władysiu, że to błogosławieństwo starej naszej niani nie obchodzi cię wcale, jednak posyłam ci je, i niech będzie ono z tobą i nad tobą. Pochowaliśmy ją na tym cmentarzu, co-to, pamiętasz? pod sosnowym borkiem, nad mokrą łąką, krzyżykami sterczy, i na którym też rodzice nasi są pochowani. Ale ty, na tej mogiłce: pod którą Hołubowa nasza na zawsze spoczęła, zapewne nie będziesz nigdy...
Znowu opuścił list na kolana, zamyślił się, a każdy z tych, którzy go widywali w biurze, w klubie, w teatrze i u cyganek, ujrzawszy go teraz, byłby zdziwionym niezmiernie. Plecy miał przygarbione, głowę naprzód podaną, oczy przygasłe i nieruchome, na czole mnóstwo zmarszczek; wyglądał staro, staro... Po kilku minutach list niedoczytany na skraju biurka leżał, on zaś sam pisał:
— O wszystkiem ja zapomniał, moja Anulko,