Strona:Eliza Orzeszkowa - Iskry T.2.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.

ludzkim: słuchowi i wzrokowi; zaciekawiła znudzonych, porwała wątpiących i chłodnych. Zanim ktokolwiek mógł spostrzedz jak się to stało, estrada napełniła się czarnymi frakami i świetnymi mundurami, które przed resztą publiczności zasłoniły artystkę. Lecz cóż to znaczy? W głębi sali mniej zapalczywi zaledwie chcą wierzyć oczom własnym. Wielcy książęta wstali z krzeseł, weszli na estradę i zmieszali się z tłumem fraków i mundurów. Przed wyłaniającą się z liliowego obłoku głową kobiecą schyliły się w ukłonie głowy zaledwie nie koronowane i usta członków najstarszej prawie z panujących w Europie rodzin wymówiły krótkie słowa hołdu, składanego nowej gwieździe sztuki i piękności. Pierś Anji Lind wzdęła się falą rozdzierającej prawie radości i dumy, a dokoła niej, ze stron wszystkich, na tle oklasków niemilknących ani na chwilę, dzwonił wyraz zdjęty z ust najdostojniejszych w tem zebraniu:
— Gwiazda! gwiazda! gwiazda!
Więc oczy jej rozbłysły jak szafirowe gwiazdy, zgrabna głowa obracała się we wszystkie strony, z różanych ust, nakształt śpiesznie goniących się ptaków, zlatywały dziękczynne słowa i uśmiechy. Była teraz obrazem szczęścia i wdzięczności. Bo w swem uszczęśliwieniu Anja Lind czuła bezbrzeżną wdzięczność dla tych, o których myśl przed kilku godzinami napełniała ją trwogą, a którzy teraz rozścielali się pod jej drobne stopy. Więc pod wpływem tego uczucia, bez namysłu i rozwagi, instynktowym popędem natur rządzących się tylko uczuciem, zaczęła, prędko, prędko odejmować, od-