Strona:Eliza Orzeszkowa - Iskry T.2.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

wiany, w porach właściwych starannie pobudzany do życia i śpiewu, aż przyszedł czas, że wsunięto go w kąt ciemny; zniknął ze świata i umilkł, jak się zdawało, na wieki. Teraz, nagle, wydobyto go z więzienia, w którem upłynęły mu długie lata.
Była to najprzód szafka hebanowa, dość wysoka, wązka, z bronzowemi ozdobami na powierzchni czarnej i z okrągłym otworem u góry. Przez ten otwór, w obwódce bronzowej, wyglądało oblicze zegara okrągłe, żółtawe, z dwunastu znakami rzymskiemi dokoła i dwiema długiemi liniami wskaźników. W świetle lamy ukazywały się wyraźnie ślady zaniedbania, któremu uległ: szczerby na drzewie, rdza na bronzie; ale pył otarto już zeń starannie i klucz do nakręcania złożono na szczycie szafki.
Babunia stała o dwa kroki przed starym zegarem, z głową, w białym czepku, nieco podniesioną, z wyrazem zadziwienia we wzniesionych oczach. Zwiędłe jej powieki mrugały prędko; na czole wysokiem sieć drobnych zmarszczek pogłębiła się i kołysała, jak fala wodna. Potem cienkie wargi poruszać się też zaczęły; coś zaszeptała i głową wstrząsnęła tak, jakby mówiła: „Jak się masz? Pamiętam! pamiętam! czy pamiętasz“? Ale nie przybliżała się jeszcze i ciągle z podniesioną głową patrzała.
Zegar wzajemnie patrzał na nią z góry przez okrągły otwór z bronzową ramką. Linie wskaźników, czarne na tle żółtawem, szeroko rozwarte, na-