Ludzie, pragnący zaczerpnąć wiadomości o stopniu wykształcenia młodéj panny, zapytują: czy gra i jak gra? a jeśli dziewczynka nie okazuje w dzieciństwie zdolności i popędów muzykalnych, wychowujący uważają przyszłość jéj, jeśli nie za zgubioną zupełnie, to przynajmniéj za mocno zagrożoną i, nie zrażając się żadném niepowodzeniem, dopóty męczą i uczennicę, i fortepian, aż z niéj i z fortepianu wydobędą coś nakształt muzyki.
Każdy, kto zna nasze obyczaje i pojęcia towarzyskie, przyzna, iż wszystko to jest szczerym obrazem prawdy. Jakaż jest więc przyczyna tego, że w wychowaniu kobiety stosunek rysunku do muzyki jest, jak dziesięć do stu?
Byłażby muzyka łatwiejszą od rysunku?
Uczennice, wylewające przy fortepianie tyle łez, ile jest nut we wszystkich majorowych i minorowych gamach, nie podzielają tego zdania.
Zresztą, tak w naukach, jak w sztukach, tam tylko jest łatwość, gdzie przeszkody są usuwane a trudy, jakie przynosi z sobą nabywanie umiejętności, osładzane zdolnością i chęcią.
Miałażby muzyka w późniejszém życiu więcéj od rysunku przynosić przyjemności lub pożytku? Nie dowodzą tego kobiety, zamykające na klucz fortepian nazajutrz po ślubie. I wreszcie wszystko, co się gruntownie pojmuje umysłem i gorąco
Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/160
Ta strona została uwierzytelniona.