Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

smutnemi okazami pseudo-emancypantek, uważających emancypacyą kobiet jako prawo do rozmijania się z przyzwoitością i prostotą.
A ogół, patrząc na te, w istocie niezachęcające, przykłady, zraża się do idei swobody, jakiéj używać powinny młode, lecz już dorosłe, panny, i utrwala się w przekonaniu, że samodzielność kobiety, panny szczególniéj, lubo gdzieindziéj dobre przynosi owoce, na naszym jednak gruncie przyjąć się nie może. A jednak przekonanie to jest błędném. Grunt nasz nie jest tak złym, aby to, co dobre i rozumne, przyjąć się w nim nie mogło.
Ale tu, jak gdzieindziéj, tak wszędzie i zawsze, przywołać trzeba na pomoc pytanie: dla czego?
Dla czego panny, uwolnione od zależności, źle i nierozsądnie używają swobody? Bo nie były do niéj przygotowane stosowném wychowaniem, bo nie nabyły logiki i praktyczności umysłu, szeroko­ści pojęć i siły przekonań, bo nie wiedzą, jakie skutki płyną z jakich przyczyn, bo są marzycielkami, nieznającemi rzeczywistości, bo całym ich światem był od dzieciństwa salon i szafa z suknia­mi, a całą mądrością niezrozumiały im — traktat moralności.
Swoboda osobista panny dorosłéj jest dla niéj pożyteczną i udoskonalającą, ale zarazem jest tylko końcem, uwieńczeniem jéj umysłowego i moralnego kształcenia. Rzecz to więc bardzo prosta