nigdy zbyteczną, bo nigdy dostatecznie umianą być nie może; pokażcie jéj, — jéj, którą od chłodu chronią bogate i ciepłe suknie, jéj, która śpi do rana w ciepłém i miękkiém łożu, — pokażcie jéj drobne dziatki w zimie, przededniem rozbudzone ze snu, drżące, spłakane, głodne. Ukażcie jéj w przybytkach chorób młode dziewczęta jéj wieku, dotknięte najróżniejszemi cierpieniami ciała.
Jeżeli piérwszy rzut oka na to wszystko przejmie ją wstrętem, niech to was nie wstrzymuje, bo nie idzie tu o zadowolenie ciekawości, ale o obowiązek, którego ciężka droga zaczyna się dla córki waszéj.
Na widok nędz ludzkich w duszę jéj wstąpi najczystsza i najpłodniejsza ze wszystkich miłości: miłość dla nieszczęśliwych.
Wobec tych twardych, a bolesnych rzeczywistości ustąpią z jéj serca wymarzone cierpienia i sztuczne uczucia. Życie i małżeństwo, które widziała dotąd w postaci snu pięknego, ukażą jéj surowe strony swoje; ukażą jéj stroskanych o chleb codzienny mężów, chore dzieci, słabości bolesne. Mając lat 18, kobieta niczemu nie oddaje się w połowie. Codzienne ćwiczenia się w miłosierdziu, codzienny stosunek z nieszczęściem ludzkiém, po brzegi napełni jéj serce; miłość dla wszystkich uchroni ją od przedwczesnéj miłości dla jednego.
Po miłosierdziu następuje nauka.
Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/177
Ta strona została uwierzytelniona.