się lub wiarą ślepą, tam w obyczaje publiczne wkraść się musi zepsucie — i biada społeczności! Że ze złych obyczajów powstaną złe prawa i do najniższych szczebli sprowadzą szlachetną naturę człowieczą.
Niegdyś — przed wieki — ze szczytu góry Oliwnéj spłynęło na świat wzniosłe słowo: miłość. Świat usłyszał wyraz ten wraz z jękiem konania na krzyżu i zrobił z niego słowo: religia. I oto religia jest nauką miłości, miłości zbawczéj i wielkiéj, ale niemniéj, ale raz jeszcze i po sto razy, jest ona także nauką.
A im szersza i wznioślejsza jest ta boska miłości matka, tém szerszą i potężniejszemi zgłoskami pisaną być winna księga miłości nauczająca. Książeczka katechizmowa, nad któréj niepojętemi dla nich określeniami męczą młody swój mózg dziewczynki od lat najmłodszych, nie obejmuje jéj — nie pomieści. Na pamięć nauczyć się można dogmatów; treść żywotną trzeba pojąć i odczuć, aby się przez nią umoralnić.
Najwspanialszym wykładem treści téj jest doskonała, wiecznie zgodna i wiecznie piękna natura,