Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

szczęśliwszego na świecie położenia, jak kobiety bogatéj, a nieumiejącéj pracować, gdy los w ubóztwo ją wtrąci. Bogactwo niezawsze wprawdzie wiedzie szczęście za sobą, niemniéj jednak jest źródłem po­wabnych uśmiechów życia, z któremi rozstać się niełatwo. Kobieta, bogata niegdyś a popadła w ubó­ztwo, ma wciąż przed oczyma obrazy minionego blasku i dostatku, uderzające ją przykrą sprzeczno­ścią z obecną jéj biedą.
Wśród wilgoci jesiennéj, w ostry chłód zimowy, z ciężkością i niewprawnie postępuje ona po ślizkim i błotnistym chodniku miasta, i patrząc na bogate powozy, mijające ją z świetnym szumem, w szybkim biegu obrzucające ją błotem lub śniegiem, mimowoli myśli, że i ona niegdyś, w miękkiéj karecie, rączemi zaprzężonéj końmi, przebywała miasto, nie czując, jak dziś, przenikającego chłodu lub wilgoci, nie będąc, jak dziś, potrącaną przez przechodniów, na których patrząc wtedy, — kto wié? pychą może zgrzeszyła.
A gdy w ubogiém mieszkaniu swojém znajdzie się samotna, opuszczona, przenosi się myślą w prze­szłość jaśniejszą, śród któréj, otoczona liczném kołem znajomych, przyjaciół, wielbicieli może, snuła na kozetce salonu błyszczącą nitkę dowcipnéj rozmowy.
Wówczas ludzie skupiali się koło niéj, ubiegali się o każde słowo jéj i spojrzenie, osypywali ją