swych sprowadzają z za mórz nauczycielki. Śmiało twierdzić można, że zaledwie dziesiąta część postępujących tak matek powodowana jest szczerém przekonaniem, że działa dla istotnego dobra swoich dzieci; inne powodują się jedynie próżnością, modą i naśladownictwem. Niezrozumiała, dziwaczna jakaś chluba przywiązaną jest w towarzyskiém mniemaniu do posiadania w domu cudzoziemki.
Śmieszność ta doszła do takiego stopnia, że zaszczyt, spływający na dom z pobytu w nim cudzoziemki, stopniuje się według różnych narodowości. Szwajcarka i Niemka uważane są za coś zwyczajniejszego i bardziéj powszedniego; Francuzki daleko już więcéj przynoszą domowi dystynkcyi i chluby — ale najwyższym szczytem dobrego tonu jest posiadanie Angielki.
Guwernantki Angielki są u nas arystokracyą cudzoziemek. Francuzki stanowią stan trzeci (tiers état), Szwajcarki i Niemki — plebs, wszystkie zaś razem stanowią cel pragnień przeważnéj części matek, powodowanych zmysłem naśladownictwa, pragnieniem błyszczenia byle czém.
Nie jestże to śmieszném i upokarzającém godność człowieczą i obywatelską matek naszych? Nie jest-że to jeszcze ta sama płytkość i ciasnota pojęć, ta sama gotowość poświęcania wszystkiego dla blasku i próżności, która rozstraja byt rodzin-
Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/225
Ta strona została uwierzytelniona.