cu zupełnéj bierności, czasem zupełnemu zepsuciu i rozproszeniu.
Polegać dziś na pracy czyjéjś, a na przyszłość spekulować znowu na czyjąś pracę lub fundusz; z założonemi bezczynnie rękoma lub z rozmarzającym romansem w dłoni, czekać na męża, jak na zwiastuna wygodnéj przyszłości, albo szukać go w podróżach i po balach z chłodem w piersi, z zalotnym uśmiechem na ustach — jakaż bolesna, poniżająca rola! Wstępować na drogę rodzinnego życia z kłamaném uczuciem na zewnątrz a rachubą w głębi, — jakiż niezmierny występek!
Pozostać samotną na zawsze, bez zdrowéj myśli, któraby zabliźniła rany, po doznanych zawodach pozostałe, bez umiejętności pracowania, któraby odżegnała niechybne ubóstwo — jakież nieopisane nieszczęście!
I tym-to właśnie kobietom, które dziś tak poniżają się i zawodzą, tak bawią się przez lat kilka, a rozpaczają przez całe życie, wypada wziąć na siebie inicyatywę w dziele rozszerzenia pola dla pracy kobiecéj.
One-to najwłaściwiéj powinny rozbudzić z letargu próżności i próżnowania umysły swych sióstr bogatszych, i stać się przewodniczkami, torującemi trudne do utorowania drogi uboższym pracownicom.
Co mają czynić młode panny, opływające dotąd w dostatkach dzięki pracy rodziców, a przewidujące,
Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/272
Ta strona została uwierzytelniona.