Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

wyobraźni, egzaltuje się własném marzeniem i, patrząc nie na człowieka, który przed nią stoi, ale na twór własnéj fantazyi, wymawia — kocham. Wymawia to nie z przejęciem i śmiałością, jaką nadaje wiadomość o wielkości i głębi uczucia, ale także rumieniąc się i ze spuszczonemi oczyma. Aż do dnia ślubu miłość ta jéj jest tajemnicą, któréj wyjawienie przed światem przyniosło-by naganę; niektórzy nawet do tego stopnia są miłośnikami nieświadomości i naiwności, iż znajdują niewysłowiony wdzięk i poezyą w tém, jeśli młoda dziewica aż do ślubnego ołtarza przed samą sobą wstydzi się wyznać, — że kocha. I taż-to miłość, wylęgła z marzeń, które za jedyne tło miały mgliste promienie księżyca i leciuchne obłoczki, pomykające w górze, nieświadoma siebie, nieznająca swego źródła i celu, lękliwa, zapłoniona, w tajemnicy chowana niby grzech śmiertelny, jedynym jest bodźcem kobiety, wstępującéj w życie rodzinne, i na zawsze ma już zostać jedyną jéj wiedzą, podporą, siłą moralną w tém długiém życiu, pełném różnorodnych a ważnych spraw, trudów, pokus i powinności?
Edward Laboulaye, ten autor tak dowcipny a tak gruntowny zarazem, w jedném z dzieł swoich (Paris en Amerique) w ten sposób odzywa się do młodéj panny: „Nadewszystko wybieraj człowieka, którego szanujesz i który myśli tak, jak ty; wybieraj tak, abyś mogła być dumną ojcem twoich dzieci. Miłość