Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

społecznego, one — zamknięte między salonem i garderobą, za krańce świata uważają cztery ściany sali balowéj lub dziewiczego, napełnionego fantazmagoryami rojeń, pokoiku. Nic téż dziwnego, że im źle ze sobą, że się nie rozumieją, że nie mogą zbliżyć i ukochać nietylko ciałem, ale, co ważniejsza, i myślami, i piękniejszemi uczuciami duszy.
Ztąd coraz rzadszą u mężczyzn miłość prawdziwa i wielka, i coraz mniéj par kojarzy się na jéj poświęconym gruncie.
W zebraniach rzadko widzimy młode panny, oznaczające się czémś inném, jak wdziękami i pięknym strojem; rozmowy, w których drgają tętna myśli żywotnéj, społecznéj, niememi tylko widzą je świadkami. Świeżość cery, przykryta rumieńcem dziecięcego zakłopotania, spuszczone powieki i uśmiech stereotypowy, oto wszystko czém odpowiedziéć mogą na pytania mężczyn, pragnących z niemi myśli i pojęcia zamienić. To téż mężatki, takie szczególniéj, którym okoliczności pozwoliły rozejrzéć się po świecie i nabyć pewnéj szczeréj oświaty, jako istoty więcéj myślące, jako bardziéj ludzie, zwracają na siebie w zebraniach powszechną uwagę ludzi myślących, a ci ostatni, spytani o powód oddalenia się swego od panien, odpowiadają: nie mamy o czém rozmawiać z niemi!
Powié kto może, iż towarzyskie życie, to drobnostka i niewarto zastanawiać się nad tém, kto