lotnemi uśmiechy, ukrytemi grzeszkami i ogonami u sukien.
„O wiele przed zupełném dojściem do dojrzałości, młoda Amerykanka stopniowo wyswobadza się z pod macierzyńskiéj opieki; dzieckiem jeszcze będąc, mówi już swobodnie z własnego natchnienia, a wkrótce potém zaczyna działać samoistnie. Przed nią roztoczony ciągle wielki obraz świata, a ci co ją otaczają, nietylko nie starają się ukrywać przed jéj oczyma tego obrazu, ale owszem coraz bardziéj zwracają jéj uwagę na wydatne jego cechy, ucząc ją zapatrywać się na nie śmiało i spokojnie. Wcześnie dowiaduje się ona o złych i niebezpiecznych stronach życia, widzi je jasno, sądzi o nich bez złudzeń i spotyka je bez trwogi, gdyż wzmacnia ją wiara we własne siły.
„U młodéj Amerykanki nigdy prawie dostrzedz nie można téj dziewiczéj nieświadomości, ani tego naiwnego wdzięku, znamionującego w Europejce przejście z dzieciństwa do lat młodzieńczych. Rzadko się przytrafia, aby Amerykanka jakiegokolwiek bądź wieku była nieśmiała lub nieświadoma, również jak europejskie dziewice pragnie ona podobać się, ale wié dobrze, do jakich podobanie się to prowadzi ją wyników. Nie ulega złu, lecz je zna; obyczaje jéj czystsze są, niż myśl jéj, świadoma wszystkiego, co dzieje się w świecie i pomiędzy ludźmi.”
Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.