Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

fatalistyczném kołem opasujące istnienie tych paryów społeczeństw, które, w ślepéj babce małżeńskich gonitw nie mogły lub nie chciały pochwycić pierwszéj lepszéj męzkiéj indywidualności, albo które nieszczęściem jakiém utraciły ognisko rodzinne.
Zdarza się niekiedy słyszéć naiwne zapytanie dziecięce: po co Bóg stworzył muchy, komary i tym podobne żyjątka, które pozornie żadnego nie przynoszą pożytku, a tylko dokuczają ludziom? Na to starsi odpowiadają w kształcie objaśnienia, że, lubo muchy, komary i tym podobne żyjątka żadnego widocznego nie przynoszą pożytku, są przecie potrzebne światu, bo zjadają mniejsze od siebie owady, któreby wielką szkodę roślinom lub ludziom wyrządzać mogły. Kobiety, nieposiadające węzłów i nie spełniające zadań rodzinnych, nie zjadają zapewne szkodliwych owadków, jak muchy i komary, ale zda się, iż społeczność mniema, że na to chyba są stworzone, aby wchłaniać w siebie pewną ilość tlenu i pewną téż dozę kwasu węglanego wydychać, gdyż inaczéj mogłaby się zepsuć równowaga gazów, utrzymujących życie roślinne i zwierzęce.
I otóż nowa kategorya istot ludzkich z przeistoczonym duchem i przyobleczonych w obcą sobie naturę. Gdy panna na wydaniu, dążąca dopiéro do ukazywanego jéj za mgłą różaną małżeństwa, jest aniołem nieświadomości, kwiatkiem, a raczéj