Recepta tedy zamykająca się w słowie: kochajcie! nie na wszystkie służy choroby.
Możeby dodać jej jedną jeszcze ingredyencyą, aby skuteczniejszą była.
Jaką?
Powie nam to może karta wydarta z życia kobiety...
Ulica Graniczna jest jedną z dość ożywionych ulic Warszawy. Lat temu parę, w bardzo piękny dzień jesienny, ulicą tą szło i jechało mnóstwo ludzi, z których każdy spieszył to do interesów swych, to do przyjemności; nie oglądał się ani na lewo ani na prawo i wcale nie zwracał uwagi na to, co działo się w głębi jednego z dziedzińców ulicy dotykających.
Dziedziniec to był czysty, dość obszerny, z czterech stron otoczony wysokiemi murowanemi budowlami. Budowa znajdująca się w głębi była najmniejsza, ale po wielkich oknach, szerokiem wejściu i ładnym ganku, wejście to przyozdabiającym, wnosić można było, że znajdujące się w niej mieszkania były wygodne i ozdobne.
Na ganku stała młoda kobieta w żałobnej sukni z bladą bardzo twarzą. Blada również i w żałobę przyodziana czteroletnia dziewczynka czepiała się rąk jej, które nie zła-