miane wiadomości, nic więc dziwnego, że wyszły mi z pamięci. Cudzoziemka, która dotąd udzielała lekcyi córce pani, była doskonałą nauczycielką... panna Jadwiga daleko więcej umie odemnie...
Umilkła na chwilę, jakby potrzebowała na nowo zebrać swe siły.
— Zarobek jest dla mnie zapewne rzeczą bardzo ważną, rzekła, niemniej jednak gdy przekonałam się, że nie mogę nauczyć się prędko wszystkiego, co umieć mi trzeba, pomyślałam, iż nie powinnam postępować wbrew memu sumieniu... Wszak zawierając ze mną umowę, powiedziałaś mi pani, iż przedewszystkiem i wyłącznie prawie żądasz od nauczycielki swej córki, aby nauczanie jej było szerokie i gruntowne, obejmowało wszystkie gałęzie przedmiotu... ja o nauczaniu takiem marzyć nawet nie mogę... przytem pani byłaś dla mnie tak dobrą, że oprócz nieuczciwości byłabym jeszcze niewdzięczną, gdybym...
Tu Marya nie pozwoliła już nieszczęśliwej kobiecie mówić dłużej. Pochwyciła obie jej ręce i ściskając je mocno w swych dłoniach, rzekła:
— Kochana, droga pani! nie mogę zapewne zaprzeczyć temu, co mówisz o sobie samej, ale wierzaj, że bardzo, bardzo mi
Strona:Eliza Orzeszkowa - Marta.djvu/101
Ta strona została skorygowana.