dla człowieka, jak nieznanie własnych zasobów, z którymi przychodzi do wrót społecznego życia, jak często mylenie się na samym sobie...
Marya usiadła przy stole, Marta zwróciła wzrok na Adama Rudzińskiego, który mówił dalej.
— Sztuka posiada różne stopnie, znajomość jej ludzie nabywają dla różnych celów. Dość nizki nawet stopień artystycznego wykształcenia dostatecznym jest, aby dostarczyć posiadającemu go człowiekowi pewną sumę przyjemności, którą upiększa, urozmaica on chwile życia sobie i otaczającym. Pobieżna ta znajomość sztuki, owładanie drobną częścią wiadomości o niej i środków ku jej wcieleniu służących, nazywa się dyletantyzmem artystycznym, posiada pewne dodatnie znaczenie w salonach, a choćby w salonikach, zgadza się z bytem zamożnym, co najmniej dostatnim, zaprawiając go pewną dozą wdzięku, poezyi, świąteczności wrażeń i zajęć. Dyletantyzm ten jednak jakkolwiek nie pozbawiony całkowicie stron szlachetnych i pożytecznych, jakkolwiek dość szerokie miejsce zajmujący w duchowej ekonomice ludzkości, nie może być czem innem jak dodatkiem, przyozdobieniem życia, wdzięcznym wzrokiem, rzuconym na osnowę istnienia dla ubarwienia jej
Strona:Eliza Orzeszkowa - Marta.djvu/131
Ta strona została przepisana.