Strona:Eliza Orzeszkowa - Marta.djvu/149

Ta strona została przepisana.

bym być tak jak jestem, czynną wspólniczką męża mego w przemysłowem przedsięwzięciu... oto widzisz dlatego że... że taki już zwyczaj.
— Znowu chcesz mię zbyć niczem, Ewelino, a jednak nie uda ci się to. Dawne koleżeństwo daje mi prawo do pewnej nawet względem ciebie niedyskrecyi. Powiadasz, że taki jest zwyczaj... ależ zwyczaj każdy musi mieć swoje przyczyny, leżące w interesach lub okolicznościach osób, które się go trzymają.
Gospodyni domu zerwała się z sofki i szybko parę razy przebiegła pokój. Długi ogon jej sukni szemrał, sunąc się po posadzce, na twarz jej, na której tu i ówdzie ukazywały się ślady nie dobrze startego pudru ryżowego, wybił się lekki rumieniec zakłopotania...
— Przypierasz mię do muru! zawołała stojąc przed Maryą, przykro mi będzie wymówić to, co wymówię... ale przecież ciebie bez odpowiedzi pozostawić nie mogę. Odpowiem ci: publiczność nasza nie lubi kobiet sprzedających w sklepie... przekłada nad nie mężczyzn.
Maria zarumieniła się trochę i wzruszyła ramionami.
— Mylisz się, Ewelino, zawołała, albo mówisz znowu nieszczerze; to być nie może...