Strona:Eliza Orzeszkowa - Marta.djvu/237

Ta strona została przepisana.

na sobie dość energiczne piętno zdolności tych, jędrny jest, ożywiony, miejscami pełen werwy i zapału. Ale... o ile z pracy pani uważać mogłem, zdolności te jej niezaprzeczone pozostają wstanie, przebacz pani, że się tak wyrażę, rudymentalnym, nieobrobionym. Brakuje im wsparcia nauki, pomocy, jakich tylko znajomość techniki sztuki pisarskiej udzielić może. Oba języki, z którymi miałaś tu pani do czynienia, znasz zbyt mało, abyś owładnąć nimi mogła jak wymagał tego przedmiot i nomenklatura naukowa. Co więcej, znaczna część wysokiej mowy literackiej, posługującej się mnóstwem wyrażeń w potocznem użyciu nieistniejących, jest pani widocznie bardzo mało znaną. Stąd częste zamiany słów, nietrafności wyrażeń, ciemności i plątaniny stylowe. Słowem zdolności pani masz, ale uczyłaś się za mało, sztuka zaś pisarska chociażby tylko ograniczać się miała na wykonywaniu przekładów, wymaga niezbędnie pewnego dość szerokiego kręgu odbytych już studyów, pewnej dość obszernej wiedzy tak ogólnie naukowej jak specyalnie technicznej...
Wypowiedziawszy to wszystko księgarz umilkł i po chwili dopiero dodał:
— Oto jest cała prawda, którą wypowiedziałem ze smutkiem. Jako znajomy pani żałuję, żeś pani nie zdobyła sobie pożądanej