Strona:Eliza Orzeszkowa - Marta.djvu/312

Ta strona została przepisana.

List, który trzymała w ręku, nie był zamkniętym. Rozwinęła złożoną we dwoje ćwiartkę papieru i obróciła ją kilka razy w ręku. Zdawało się, że pomiędzy cienkiemi kartkami szukała czegoś. W istocie przebiegła przez głowę jej myśl, że jak onegdaj w zeszycie z jej rękopismem, tak teraz w ćwiartce papieru księgarz umieścił może dla niej datek jakiś. Datku jednak nie było. Marta pomyślała: szkoda że nic nie dał!
Księgarz był bardzo dobrym człowiekiem i miał bardzo litościwą rękę. Ale litościwe ręce tem są niedogodnemi dla tych, którzy ich potrzebują, że nie zawsze w jednostajnem bywają usposobieniu. Najlepszy nawet człowiek nie może być w każdej chwili swego życia jednostajnie skłonnym do spełniania dobrych uczynków. Dobre uczynki są rodzajem zbytku dla ducha, którego chlebem codziennym jest obowiązek. Litościwa ręka w chwili pilnego spełniania obowiązku, może być bardzo nieusposobioną do wykonywania litościwych czynów.
Jakaż zmiana! kilka miesięcy temu Marta jęknęła z bolu, ze wstydu, otrzymawszy jałmużnę, teraz żałowała, że jej nie otrzymała!
Spojrzała na adres trzymanej w ręku kartki i skręciła na św. Krzyską ulicę. W kilka minut potem znalazła się w kuchni należącej do obszernego i porządnego mieszkania. Zna-