Strona:Eliza Orzeszkowa - Marta.djvu/58

Ta strona została skorygowana.

Zmińska podniosła na młodą kobietę oczy, które mówiły znowu: skądże przybywasz? głośno zaś rzekła:
— Dlatego zapewne, że mężczyzni są mężczyznami.
Marta przybywała z krainy błogiej nieświadomości niewieściej, zamyśliła się więc przez chwilę nad wyrazami właścicielki bióra. Po raz pierwszy w życiu zawikłania i zagadnienia społeczne jawiły się przed jej oczami, mętne, niewyraźne; splątane ich zarysy, wywierając na nią bezwiedne, dolegliwe wrażenie, nie nauczały jej przecież niczego.
— Pani, odezwała się po chwili, zdaje mi się, iż zrozumiałam, dlaczego mężczyzni więcej pożądanymi są, gdy idzie o nauczanie; posiadają oni wykształcenie wyższe, gruntowniejsze niż kobiety... tak, ale wzgląd ten może mieć miejsce tam tylko, gdzie nauczanie przybiera szerokie już rozmiary, gdzie wiedza nauczyciela powinna być tak obszerną i gruntowną, aby odpowiedzieć potrzebom dojrzewającego już umysłu, uczucia. Ale ja, pani, nie roszczę tak wysokich pretensyi. Chciałabym nauczać początków historyi, geografii, historyi piśmiennictwa naszego...
— Początków tych nauczają zazwyczaj także mężczyzni... przerwała Żmińska.
— Wtedy zapewne, kiedy idzie o dawanie lekcyi chłopcom, wtrąciła Marta.