Strona:Eliza Orzeszkowa - Mirtala.djvu/106

Ta strona została skorygowana.

dyś w krwi ludzkiéj. Nogi odmawiały jéj posłuszeństwa, krwawa mgła zaćmiewała oczy, i tylko drobne dłonie kurczowo, z siłą niespodzianą, ściskały metalową poręcz, będącą w téj chwili podporą jéj i obroną. Jednakże, oczu pełnych przerażenia, zmieszanego z czcią, oderwać nie mogła od człowieka tego, który tak długo walczył i cierpiał. Aż nagle powiodła spójrzeniem po falującém morzu schylonych ku ziemi ciał i głów ludzkich. Niezmierna litość, dojmujące współczucie rysami jéj wstrząsnęło. Osunęła się na klęczki, czołem uderzyła o złoconą poręcz i łzy gradem lały się z jéj oczu, gdy w upalném powietrzu i mętném świetle świątyni huczały ostatnie strofy pieśni:
— „Dokąd-że, Panie, dokąd-że gołąbkę Twoję więzić będą sieci ptasznika? Tyle już wiosen i tyle zim minęło, odkąd drży ona pod ostrzem miecza, w lwich zębach i w jarzmie wroga. I oto czarną stałam się, jako kruk, ja, któram białą była, jako gołębica, bo dom mój spustoszony i ziemia bezludna!“