przepchnął się ku Pedanusowi i, wyprężając ramię, przyjacielsko i delikatnie pociągał go za brzeg konchy usznéj.
Wentury, z flakona, wyjętego z-za sukni, wylał trochę perfumy na włosy jednego z żołnierzy; kobieta, która przed kilku minutami płakała nad skrwawioném uchem syna, podnosiła rozpromienione oczy i uśmiechała się rzędem śnieżnych zębów.
— Nie gniewam się już na was, żeście wóz męża mego zrabowali z jarzyn i owoców... — mówiła. — Gdy przechadzać się za miastem będziecie, wstąpcie do domu ogrodnika Tacyusza. Żona jego, Balbia, uczęstuje was wyborném mleczywem i winogronami z własnéj winnicy...
— I, przez wdzięczność za zabijanie synów wszystkich narodów świata, z rozkoszą pozwoli wam zakrwawić drugie ucho swego syna! — donośnie odezwał się znowu wysmukły i zgrabny człowiek, ubrany w płaszcz z kapiszonem.
Nikt jednak tym razem na odezwanie się jego uwagi nie zwrócił. W tłumie sykano:
— Milczéć! milczéć! setnik mówi!
Pedanus mówił istotnie. Szeroko rozmachując potężnemi ramiony, wskazywał on wciąż na rusztowanie, okryte łupami, przyniesionemi z Judei, zapytywał o coś, coś opowiadać zaczynał. W przycichającym gwarze, niby urywane ryki, słychać było słowa jego:
— Jeżeli mniemacie, że to były sobie wesołe tańce, jesteście stadem osłów. Powiadam wam, że bronili się, jak lwy wściekłe... Tarany i bale, któremi rozbijaliśmy ich mury, psuli i palili. Z trzystu machin wyrzucali na nas kamienie i groty... osypywali nas deszczem strzał, owiniętych w płonące pakuły... oblewali nas kipiącą wodą i oliwą... Wszystko to czynili, i więcéj jeszcze... wypadali na nas we dnie i w nocy... nie dawali nam jednéj minuty bezpiecznego snu i odpoczynku... Aha! gdybyście ich wtedy widzieli!... wykuli-byście tyle posągów, ilu było rzymskich żołnierzy, w téj walce z rozjuszonemi bykami i lampartami... Jan z Giszali nie był człowiekiem. Powiadam wam, że nie był on człowiekiem takim, jak wy, i nawet jak my, to jest naprzykład ja, albo Pudens... Na własne oczy widziałem, jak z głowy jego wylatywały płomienie i siadały na głowach jego żołnierzy... Powiadam wam, że był to czarownik... Kiedy raz z góry oliwnéj stoczyli się na nas, jak piana lernejskiéj hydry, Fulminata nawet, czy słyszycie? najwytrawniejsza z czterech legii Tytusa, Fulminata, w któréj setnikami są Pedanus i Pudens, nie ustała... w szyku i odpornie, ale cofnęła się, i gdyby nie Tytus, którego bozki głos usłyszawszy, przestawaliśmy zawsze słyszéć samych siebie... może-byście teraz nie wytrzeszczali oczu na łupy judejskie i nie rozdziawili gąb, słuchając słów Pedanusa... Przeklęte plemię! Ile razy wspominam o tym dniu feralnym, który na moment przyćmił sławę Fulminaty, tyle
Strona:Eliza Orzeszkowa - Mirtala.djvu/135
Ta strona została skorygowana.