wdzierało się tam niewiele światła, powietrza brakło także; strugi potu ciekły z pod turbanów na twarze zorane, zapalczywe, przerażone.
Przechodzień, przybywający z Forum, szybko po wązkich wschodach wbiegł na taras i wszedł do izdebki. Wszedłszy, natychmiast płaszcz swój z kapiszonem na ziemię z ramion zrzucił; z pod niego ukazał się wykwintny strój rzymski, od którego ponury Symeon i kilku innych ze wstrętem odwrócili oczy. Ale Menochim rzucił się ku przybyłemu i chciał ręce jego całować.
— Justusie! zbawco Jonatana mego...
Nic dał mu dokończyć. Ani na wdzięczności pełne uściski Menochima, ani na podejrzliwe spójrzenia innych nie zważając, sekretarz Agryppy prędko, prędko opowiadać zaczął o wszystkiém, co widział i słyszał na mieście, o tém także, o czém dowiedział się w domu zwierzchnika swego. Sroga burza wisiała nad tułaczą gminą. Cezar i synowie jego, arystokracya żydowska i część patrycyatu rzymskiego, żołnierze, kupcy, lud, wszystko to zawrzało przeciw przybyszom gniewem i nienawiścią, które nigdy istnieć nie przestawały, ale teraz, rozżarzone i ośmielone, wybuchnąć mogły.
Jak strasznym mógł być wybuch taki, świadczyły o tém edykta poprzednich Cezarów, skazujące żydowską ludność na ryczałtowe wygnanie z Rzymu, i świeże, okropne sceny mordów i pożóg, które już po upadku Jerozolimy napełniały nieraz Antyochią, Alexandryą, Cezareę. Nadewszystko, życie Jonatana srodze jest zagrożoném. Wiedzą dziś już wszyscy, że żyje on i gdzie przebywa. Lecz spokojność i bezpieczeństwo gminy całéj wisi także na włosku, nad którego zerwaniem wiele rąk pracuje.
Dla zgromadzonych w izdebce ludzi wiadomości te zupełnie nowemi nie były. Oprócz Justusa, posiadali oni w bogatych dzielnicach miasta przyjaciół swoich, którzy od rana już znosili im groźne wieści o wrzeniu ucztujących dziś i pijących tłumów; o tém, że wznoszący się na Forum posąg Alexandra Tyberyusza, rządzcy Egiptu, żyda-zaprzańca, niemniéj jednak żyda, przed wschodem słońca już oblanym został brudnemi płynami; że gromady ludu i nawet szlachty przeciągały przed pałacem Monobaza z wściekłemi krzykami żądając od żydowskiego bankiera zwrotu pieniędzy, lichwą z obywateli rzymskich wyciśniętych. Justus dodał, że Józef Flawiusz, wczesnym już rankiem wezwany przed oblicze Cezara, stoczył z nim długą rozmowę, po któréj wrócił do pałacu Agryppy, płacząc i wyrzekając na nieuleczalne szaleństwa żydowskiego pospólstwa, a w pałacu Agryppy, od wczesnego téż ranka, przebywał Tytus, sam-na-sam z Bereniką, rozgniewaną, zrozpaczoną i mniéj zapewne, niż kiedy, skłonną sprawę ludu swego w obronę swą przyjąć.
Obecni pobladłe i drgające twarze jednomyślnie zwrócili ku Jonatanowi, stojącemu dotąd nieruchomo w pobliżu okna. Stał, ramieniem o ścianę wsparty, a profil chudéj twarzy jego, gęsto obrosłéj, ostro i posępnie rysował
Strona:Eliza Orzeszkowa - Mirtala.djvu/144
Ta strona została skorygowana.