szyc bowiem będąc młodym, uchodził powszechnie za człowieka uczciwego i sumiennie pełniącego powierzone mu prace; jeśli więc w następstwie czasu przyczepiły się doń niesumienność i lenistwo, należało zatem szukać, jakim sposobem i skutkiem jakich wpływów, przymioty przerodziły się z nim w wady? A więc znowu pojawiło się to niezbadane, a po prawdzie i przez nikogo niebadane „coś“, które dokonało smutnej tej metamorfozy. Zdarzało się też słyszeć, gdy mowa była o Erazmie Suszycu, wymawiane przez znajomych jego słowa: „to człowiek obarczony rodziną.“
W ogólności ludzie bardzo rzadko miewają zwyczaj zastanawiania się nad głębszem znaczeniem wyrazów przyjętych, utartych, i gęsto w potocznej mowie używanych. Ale dla każdego kto lubi i nawykł wnikać w sens bezmyślnie przez innych wymawianego słowa, wyrażenie to „obarczony rodziną“ przedstawiać musi znaczenie co najmniej przykre. Skoro człowiek obarczony jest rodziną, znaczy, że rodzina jego wielkim ciężarem była mu na barkach. Jeżeli ktokolwiek zastanawiający się nad tem wyrażeniem, posiada wyobraźnię choć trochę żywą, to postawi mu ona niezbędnie przed oczami człowieka, na którego plecach i karku rozsiadło się wielu innych ludzi, który ugina się pod tym ciężarem aż do samej ziemi, ociężale powłóczy nogami, postękuje, pot ociera z czoła, a nigdy głowy w górę
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/117
Ta strona została uwierzytelniona.