konni, chcący za tanie pieniądze dostać sobie protektora i obrońcę przed sprawiedliwem obliczem prawa. Byłato w ogólności klijentela bardzo mało zyskowna, a wielce w pewnych wypadkach kompromitująca; za lada bowiem niepowodzeniem w interesach prowadzonych przez Suszyca, szlachta zagrodowa, nierozumiejąca najczęściej ani prawa ani własnych żądań, sarkała i wyrzekała głośno na chciwość, niedołęztwo i niedbalstwo prawnika; a żydkowie więcej z natury zapalczywi i przedsiębierczy, wytaczali mu skandaliczne procesy, w których brudnej toni kąpiące się imię jego, wychodziło na świat coraz więcej pociemniałe i okryte plamami podejrzeń. Byłyto już dla Suszyca ciężkie, bardzo ciężkie czasy, tembardziej że więcej niż kiedy, stał się on obarczony rodziną; a to „coś“ tajemnicze, które stawało wciąż na jego drodze, w najlepsze już teraz gospodarowało w jego losach, w domu, a najpewniej i w nim samym, to jest w charakterze jego, uczuciach i sposobie myślenia, gnieżdżąc się w nich coraz to głębiej, coraz to obszerniej.
Kilka już lat minęło odkąd mówiono o Suszycu, że z urzędnika zostawszy prawnikiem, z prawnika stał się pokątnym doradcą; i dziwiono się, jakiemi środkami człowiek ten utrzymuje siebie i obarczającą go rodzinę. Całe życie jego stanęło w obec publiczności owiane jakąś mętną mgłą, z za której
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.