Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.

czego wnętrza, w której wzrastają białe kwiaty niewinności lub purpurowe kielichy gorących uczuć; wznoszą się wysokie szczyty myśli wielkich lub rozlega się pustka nie ożywiona niczem. Owóż w oczach żony Suszyca nie odźwierciadlały się kwiaty ani szczyty, ani znać w nich było pustkę bezmyślnej głowy. Ta mała, chuda, sztywna kobietka w źrenicach swych nosiła obraz złotem połyskującej, nowiutkim stemplem obdarzonej monety. Byłto snać ideał duszy jej, który panując w jej wnętrzu, patrzył na świat przez oczy; ale byłto też widocznie ideał w szacie z lodu, bo mroźne jego oddechy tak długo dmuchały w źrenice, aż one skrzepły i ścięły się w dwie szyby lodowe. Patrząc na nią można się było dopiero domyśleć, dla czego drzewa tak wesoło okrążające zrazu dworek zamieszkiwany dawniej przez Suszyca, uschły prędko, wykrzywiły się i z pięknych zielonych istot stały się skieletami o nagich ramionach; i dla czego jeszcze w oknach domu nad kałużą nie kwitnął nigdy żaden świeży, nie papierowy kwiatek, i nie śpiewała nigdy żadna żyjąca ptaszyna. Kobieta ta była zimą; kędy ona żyła, rozpościerał się chłód, śród którego więdnąć lub chorobliwie rozwijać się musiały kwiaty i serca.
Teraz stoi ona przed źwierciadłem i czesze swoje brudno-płowe włosy, w których pomimo dość posuniętego jej wieku, niema ani jednej białej nitecz-