Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

— I z czegóż ty znowu się śmiejesz „piękna“? — z dumnie namarszczonem czołem zapytała najstarsza z sióstr.
— Z was, rozumnej i dowcipnej! — nic nie robicie, tylko się kłócicie.
— Chciałabym wiedzieć co ty robisz lepszego...
— Ba! — zaśmiała się Dowcipna, — ona myśli o panu Sylwestrze...
— I nie kłócę się nigdy — dorzuciła najmłodsza.
— Nic dziwnego — ciągnęła średnia, — nie kłócisz się bo wiesz, że gniew piękności szkodzi, a ty przecież jesteś piękną...
— Czy cię to martwi, dowcipna moja siostro?
— Widzisz — zauważyła Dowcipna, — wyglądasz jak człowiek który sam o sobie mówi, że milczy. Tylko co powiedziałaś, że nigdy się nie kłócisz, a teraz zaczynasz kłótnię...
— Słuchajno, Dowcipna! — ozwała się najstarsza, czy to być może abyś ty nie wiedziała, kto jest Adrjanna de Cardoville i książe Dżalma?
— Jak cię kocham, niewiem.
— W takim razie i to jest wątpliwe.
— Jakto, najdroższa siostro, nie wierzysz że cię kocham?....
— Mówisz mi: „najdroższa siostro“, tak jak ojciec mamie: „najukochańsza żono“....
— To też spodziewam się że ojciec mamę kocha...
Na te słowa trzy panny jednocześnie podniosły