Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

palce, ale wlepione były w odbitą w źwierciedle twarz ojca rodziny. Suszyc siedział w takiej pozycji, że mógł widzieć tylko ściśle objęte w czarnym lśniącym pancerzu, plecy żony, i płaskie miedzianego koloru warkocze, okręcone z tyłu jej głowy. To też patrzył na nie swemi zapadłemi, obojętnemi oczami, i wypuszczał z wolna z ust dym papierosa. Potem oparł się na stole, i zaczął zlekka pogwizdywać. Dowcipna coraz silniej brzękała nożem o nadtłuczony talerz, młody mężczyzna ze spuszczonemi oczami siedzący za stołem, milcząc przygryzał wargę.
— Najukochańsza żono! — ozwał się po chwili Suszyc przerywając gwizdanie, — obiad podany, i jeśli dłużej jeszcze każesz czekać na siebie, ujdzie z tej wazy cała ilość znajdującego się w niej cieplika.
Za całą odpowiedź matka rodziny chrząknęła ostro i przeciągle, zarazem poczęła poprawiać nad czołem płasko przylepione nad niem pasma swych włosów. Członkowie rodziny w rozmaity sposób objawiali swą niecierpliwość. Dowcipna rzuciła nóż na środek stołu z wielkim stukiem; Rozumna nie odrywając oczu od książki, zmarszczyła brwi i rozdarła na połowę kartę, którą odwracała; spuszczone powieki młodego mężczyzny podniosły się i opadły parę razy; Piękna nawet stuknęła krzesłem przy którem stała, z gwałtownością odsuwa-