Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wszystkie te względy, — mówiła dalej matka rodziny nie słysząc lub udając że nie słyszy słów córki; wszystkie te względy skłoniły mię do oznajmienia ci, najdroższy mężu, że najstarsza z córek naszych miałaby teraz sposobność zostania żoną obywatela, jeślibyś był dość dobrym i troskliwym ojcem, aby opatrzyć ją w stosowny posag i wyprawę.
Wymówiwszy te słowa matka rodziny umilkła, i powszechne milczenie zapanowało w koło stołu. Możnaby także rzec, iż zapanowała tam powszechna ochota do uśmiechania się; wszystkie bowiem siedzące około stołu osoby uśmiechały się, z wyjątkiem najmłodszej córki, która siedziała nieruchomo z oczami utkwionemi w ziemię. Na gładkiem czole dziewczęcia zarysowały się nawet dwie zmarszczki, dziwne i smutne w obec dziecięcej prawie młodzieńczości jej twarzy — mniej jednak dziwne i smutne niż te uśmiechy, jakie leżały na ustach jej siostr i rodziców. Po chwili Suszyc przestał palić papierosa i zwracając się do żony zwykłym swym zupełnie obojętnym tonem wymówił:
— Najukochańsza Honorato! uważam cię za kobietę nazbyt rozumną i doświadczoną we wszystkiem co się tyczy spraw pieniężnych, abym mógł mniemać, iż masz mię za Stworzyciela, zdolnego z nicości wywołać coś... Długoletnie wspólne pożycie