Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.

kie, że nawet inne o wiele wyższe odeń, nie odpowiedziałoby ani w części żądaniom moim. Na kilka miesięcy przed śmiercią ojca mego, umyśliłem porzucić drogę, po której dotąd postępowałem, i wejść na inną, odpowiedniejszą zdolnościom moim, i szersze przedstawiającą pole do odznaczenia się i działania. W zawodzie biurowym postępowałem szybko, mniej jednak szybko niżbym chciał...
— Młodość jest lokomotywą o sile tysiąca koni — wtrącił Suszyc.
— Ja czułem w sobie siłę większą, niż ją mieć może tysiąc ślimaków czołgających się po świecie pod postaciami ludzkiemi — odparł Dembieliński podnosząc głowę, — wychowanie moje było bardzo staranne: znam kilka języków europejskich na równi z ojczystym; posiadłem niejaką wprawę w poznawanie ludzkich charakterów i rozwikływanie spraw zaplątanych; pojęcia moje o wzajemnych stosunkach państwowych i naturze rozlicznych narodów i rządów, wyrobiły się przez wytrwałą pracę książkową, i długoletnie ocieranie się o wielce dostojne osoby napełniające stolicę — słowem, czułem się powołanym i usposobionym do zawodu dyplomatycznego, i byłem bardzo blizkim otrzymania dość zaszczytnego miejsca przy jednem z poselstw. Byłbyto naturalnie pierwszy szczebel, na którym niepozostawałbym długo. Pogardzam zarozumialcami i samochwalcami, ale nie jestem też zwolennikiem