Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.

„Kochany Anatolu! raziłeś nas jak piorunem, wieścią o majątkowej ruinie, jaka cię spotkała. Jestem prawdziwie zrozpaczony za ciebie, bo i jakże pokażesz się tu teraz w postaci biednego urzędnika, nie posiadającego nic oprócz nędznej pensji ośmnaście tysięcy złotych rocznie? A więc piękny i świetny Anatol Dembieliński, na którego zwracały się z zachwyceniem oczy najpiękniejszych monarchiń pół świata i najniewinniejszych dziedziczek, zmuszonym będzie teraz pogrążyć się w zmudnej biurowej pracy, która zostanie mu odtąd jedynym środkiem do życia, i zerwać złotą nić tej błyszczącej egzystencji, jaką prowadził? Będziesz więc zmuszonym do zerwania wszystkich twych tak miłych i pod wszelkiemi względami pożytecznych stosunków, bo przecież nie oddaje się wizyt hrabinom, baronowym, jenerałom i ministrom piechotą, w niemodnym a może i wytartym fraku. Będziesz więc jadał w tych obrzydliwych garkuchniach świecących po rogach zaułków brudnemi szyldami, a świetne restauracje nasze i kluby, nigdy już nie ujrzą cię pomiędzy swemi ścianami.
„W teatrze zasiądziesz na najwyższej galerji, a śpiew primadonny dochodzić będzie uszu twoich jak wychodzący z otchłani; i jeśli która z tych dam, którym roznosiłeś po lożach cukierki i grzeczne słowa, dojrzy cię tam za pomocą szkieł przybliżających, odwróci się co