Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

abyś nie zwlekając wyjeżdżał do Ameryki, pod skrzydło demokratycznych instytucij i obyczajów“.
— Ocet nie jest tak kwaśnym, ani gorczyca tak uszczypliwą, jak przyjaciele pańscy — rzekł Suszyc skończywszy czytanie. Ród Kastorów i Polluksów wygasł widocznie na tym świecie.
Dembieliński na wpół tylko słyszał te słowa; przechadzał się on po pokoju wolnemi krokami, pogrążony w głębokiem zamyśleniu. Po chwili stanął przed Suszycem, i rzekł:
— Rada udzielona mi przez tego głupca, abym co prędzej wyjeżdżał do Ameryki, nasunęła mi myśl, którą jeślibym mógł urzeczywistnić, dowiódłbym po niewielu latach przyjaciołom moim, którzy dziś prześcigają się w upokarzaniu mię, że upokorzenie nie jest żywiołem, śród którego żyć mi przeznaczono. Nie w Ameryce wprawdzie, ale w jednem z najpotężniejszych państw Europy, posiadam blizkiego krewnego, który wydalił się z kraju gdym jeszcze był dzieckiem, ale z którym zapoznałem się zblizka w czasie kilku podróży, jakie odbyłem. Jestto człowiek bardzo bogaty i bardzo uczony, przytem zręczny, światowiec w najwyższym stopniu, dworak. W państwie w jakiem piastuje wysoki urząd, i przyodziany jest licznemi naukowemi godnościami, posiada on