Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/253

Ta strona została uwierzytelniona.

wczynce, w zamian za wręczone mu przez nią pieniądze. Gdy hrabia czytał, a w przestankach zamyślał się, mglisty wzrok topiąc w oddalonym punkcie przestrzeni — Rycz stał na przeciw niego, obiema dłoniami wspierał się o krawędź biura, i niespokojne wejrzenia rzucał na znajdujące się do koła przedmioty. Nagle wzrok jego upadł na piękną lubo prostą cygarnicę z kości słoniowej, którą hrabia otworzył był przy wejściu, ale potem odrzucił od siebie, i roztwartą pozostawił. Źrenice Rycza pożądliwie zamigotały. Snać wszystko co było środkiem materjalnego użycia, posiadało własność rozniecania w tym człowieku żądz i chciwości. Nie zmieniając postawy, Rycz posunął rękę po krawędzi biura w kierunku cygarnicy, ale w tejże chwili hrabia oderwał oczy od rękopismu, i weselej nieco jak przedtem spoglądając na stojącego przed nim człowieka, rzekł:
— Dobrze Rycz, bardzo dobrze spełniłeś to zadanie. Pismo moje nie wyraźne jest i zagmatwane... Ileż godzin poświęciłeś przepisywaniu tych kilku arkuszy?
— Ośm i pół — bez wahania się, a nawet z szorstką skargą w głosie odpowiedział Sebastjan.
— Ośm godzin i pół.... przez dwa dni — mówił hrabia, — a więc codziennie poświęcałeś pracy cztery godziny i kwadrans; nie jestto wiele, ale zawsze coś znaczy, i nie może pozostać bez wpły-