Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/254

Ta strona została uwierzytelniona.

wu.... Dam ci nową robotę Rycz, abyś nie mógł całych dni spędzać na próżnowaniu. O to mi chodzi, o to mi tylko chodzi.... Zczasem wdrożysz się w pracę, polubisz ją, nieprawdaż Rycz? Wszakże od czasu jak zostajesz przy mnie, odmieniłeś się już bardzo, pozbyłeś się wielkiej części twych nałogów....
Wargi Rycza zadrgały jakimś tłumionym, zjadliwym uśmiechem; aby go pokryć, przeciągnął po twarzy swoją szeroką, kościstą rękę. Ale hrabia ruch ten poczytać musiał za oznakę skruchy czy zawstydzenia, gdyż dodał z pełnym litości i dobroci pośpiechem:
— Ja wiem mój Sebastjanie, że człowiek od razu zmienić się nie może, i otrząsnąć z tego, co przyrosło doń przez długie lata. Zło jest upartem, mój Sebastjanie, bardzo upartem, wiem o tem; i dla tego nic, nic wcale ci nie wyrzucam, a tylko staram się aby cię pozyskać dla dobra. I jestem pewny, że nie zawiedziesz mię, Rycz.... Wszak wiele już dokazałeś nad sobą; jeszcze jedno wysilenie, a staniesz się takim człowiekiem, jakim pragnąłbym widzieć wszystkich.... wszystkich ludzi.
Ostatnie wyrazy hrabia wymówił cichszym, ale bardzo gorącym głosem. Niezmierny jakiś smutek zaległ jego źrenice, pierś wzdęła się szerokiem, szczerem westchnieniem. Patrząc na niego w tej chwili, możnaby rzec z pewnością, iż był on je-