Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.

prawda że fortuna zmienną jest, i pastwić się nietylko lubi nad maluczkimi, ale nawet i nad takimi którzy słusznie rościć mogą dla siebie prawa do najhojniejszych łask jej i darów. Tak naprzykład ja, który niedawno jeszcze piastowałem w tem mieście urząd zaszczytny i śmiało zaliczyć się mogłem do rzędu ludzi najwyżej pod każdym względem postawionych w tutejszem towarzystwie; ja którego ród, pochodzenie, wychowanie i gusta były na wskroś, że tak rzekę, arystokratyczne, — ja ujrzałem się dziś w konieczności zapomnieć o tem wszystkiem co mię niegdyś odznaczało...
— Na lewo, Sebastjanie na lewo! odrzuć ten list na lewo! — zawołał hrabia; w ten sposób nie wyraża się prawdziwa i zacnie dźwigana bieda. Są to słowa pyszałka i głupca.
Rycz jak wprzódy usłuchał rozkazu i zaczął czytać list trzeci.
„Szanowny Panie! Jeśli jak głosi opinja publiczna, serce twe jest szlachetne i umysł zdolny do zrozumienia cierpień cudzych, uwierzysz w boleść matki która nie posiada środków zaopatrzenia dzieci swych w ten skarb najcenniejszy, jakim jest dobre udzielone im wychowanie. Jestem wdową, mam syna i dwie córki. Te ostatnie wychowam przy pomocy boskiej o własnej sile; ale dla syna, który potrzebuje więcej, siła ta już nie wystarczy. Jeśli zechcesz łaskawy panie zaliczyć mego chłopca