kredyt, opłacone być miały w następnym miesiącu kilkodniowym postem rozkochanego w swem dziecku ojca. Nareszcie po kilku latach walczenia z przeciwnościami, o których Monilka bardzo słabe zaledwie miała pojęcie, edukacja jej została skończoną. Ale znać leżało w przeznaczeniu p. Walerego, aby najgorliwsze jego starania miernym tylko rezultatem były uwieńczone. Monilka bowiem nauczyła się miernie grać na fortepjanie i jeszcze mierniej mówić po francuzku; więcej nie nauczyła się niczego, a stało się to raz dla tego, że pensja na jaką uczęszczała była mniej niż mierną, następnie że ogół dziewcząt w mieście N. otrzymywał edukację mniej niż mierną. Ani ojciec wszakże ani córka nie zastanawiali się wcale nad tą miernością, ani ją nawet rozumieli. Pan Walery uwielbiał córkę taką jaką ona była, Monilka całem sercem śmiała się do świata nie myśląc bynajmniej jakim on był, ani też jaką była ona sama. Śmiała się do świata serdecznym ale trochę i zalotnym uśmiechem. Podobało się jej wszystko co było na świecie, chciała też wzajemnie podobać się wszystkiemu. Kiedy niebo było błękitne i wypogodzone, znajdowała je tak piękne, że czuła ochotę przycisnąć je do piersi i pocałować; gdy zaś promyk słońca opłynął jej włosy i spuścił się na różowe usta, wyobrażała sobie że niebo ją całuje. Bywało jej trochę smutno w ciemnem i ciasnem mieszkanku ojcowskiem; to też wybiegała często na głó-
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/310
Ta strona została uwierzytelniona.