Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/319

Ta strona została uwierzytelniona.

rek czterema łapkami opadał na ziemię, ale przyskoczywszy znowu zaczepiał się na jednej z fałd jej sukni, a nawpół zawieszony w powietrzu podnosił główkę patrząc w oczy dziewczynie, i z różowego pyszczka wydając figlarne, pieszczotliwe miauczenie. Monilka wstrząsała suknią i groziła paluszkiem. — Burku — mówiła, — to niegrzecznie! Idź spać! — Niechcę spać! — miauczał kotek, — chcę bawić się z tobą! — Ależ ja nie mam czasu! — odpowiadała głośno dziewczyna; czy nie widzisz, że nakrywam do stołu, i przygotowuję obiad dla ojczulka! — I ja! i ja także! — zamiauczał kotek, — a gdy Monilka ustawiała talerze, wskoczył na stół, i tryumfalnie, z podniesionym wysoko ogonem i głośnem na różne tony miauczeniem, obszedł do koła karafkę z wodą, nie spuszczając przy tem oczu ze swej pani, jakby chciał jej powiedzieć: — A widzisz! ja także znaczę coś na tym stole!
W sieni dały się słyszeć powolne stąpania, a po chwili do pokoju wszedł p. Walery, w długim watowanym paltocie, który wedle zdania jego kolegów, miał przywilej trwania wieki — i z wielką swą teką napełnioną papierami, pod pachą. Monilka otworzyła ramiona w całej szerokości, jednym skokiem przyskoczyła do ojca, i obejmując jego szyję a wspinając się na palce, dwa głośne pocałunki wycisnęła na jego policzkach. W tejże chwili popielaty kotek znalazł się na jej ramieniu, i wychyliwszy ró-