Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/347

Ta strona została uwierzytelniona.

powiedział mi wyraźnie: „Cieszę się bardzo panie Walery, że pan Rodryg Suszyc zwrócił uwagę moją na tak pracowitego urzędnika jakim pan jesteś“. Czy wy moje dzieci nie widzicie nic w tem wydarzeniu? bo ja uważałem zawsze, że p. Rodryg ma minę tajemniczą. Teraz wiem już co ta mina znaczy. On ma stosunki z wysoko położonemi osobami... tam... daleko... kazano mu pracować nad stopniowem wywyższaniem mię, aby przeskok od stanu kancelisty do godności... już ja wiem jakiej, nie był zbyt gwałtowny. Teraz, to już wypadki posypią się jak z za rękawa...
— Mój ojcze — przerwała Monilka, — ja nie widzę nic nadzwyczajnego w tem że p. Suszyc wstawiał się za tobą. Musi on mieć dobre serce, a przytem potrafił cię ocenić.
— Moja córko — podnosząc wysoko głowę odpowiedział p. Walery, — ty nie znasz całej tej historji, i dla tego postępek p. Rodryga wydaje ci się prostym. Co do mnie, oddawna uważałem, że w znalezieniu się i całej osobie tego młodzieńca jest coś niezwyczajnego. Jego oczy zawsze spuszczone, jego cichy sposób mówienia, jego chód jakby ostrożny i wahający się... Ten człowiek ma stosunki z wysokiemi osobami... tam... daleko, już ja wiem gdzie... nie można o tem wątpić. Napisano do niego: uczyń dla człowieka tego to i to, i on uczy-